Koniec górniczych protestów – byle do wyborów

Przypomnijmy, że w środę 7 stycznia rząd przyjął program naprawy Kompanii Węglowej, który zakładał przeniesienie 4 z 14 kopalń tej spółki węglowej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, celem ich likwidacji. Przedstawiciele rządu argumentowali, że pozbywając się najbardziej nierentownych kopalń KW jest w stanie uniknąć bankructwa, co mogło już nastąpić już w lutym.

Nie likwidujemy

Jednak obietnica wysokich odpraw i obietnica wparcia dla regionu nie uspokoiły górników, którzy zaczęli strajkować. Szybko też wyszło na jaw, że wyznaczone do likwidacje kopalnie jednak mają ekonomiczne perspektywy – gdyż wstępne zainteresowanie ewentualnym przejęciem trzech z nich wyraziło kilku potencjalnych inwestorów. W tej sytuacji rządu spuścił z tonu – jego przedstawiciele i dwóch koalicyjnych partii zaczęli prostować: SPR ma się zająć nie likwidacją (mimo, że do tego celu została niegdyś powołana) a tylko restrukturyzacją kopalń.

Znalazło to swoje odbicie w przyjętym w piątek przez Sejm nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Wprowadzono tam bowiem zapis, iż SRK jako górnicze przedsiębiorstwo może się zająć nie tylko likwidacją zakładów wydobywczych, ale po prostu przejąć kopalnie, bez konieczności ich likwidowania. Zdaniem autorów reformy taka „furtka” otwiera drogę do podziału kopalń czy ich prywatyzacji.

Związkowcy pokierują

Związkowcy nie zaniechali jednak protestów, spodziewając się kolejnych ustępstw. I w sobotę jeszcze trochę uzyskali. Dotyczą one głównie zabezpieczeń socjalnych i odpraw, ale znalazł się też tam zapis trwający ich wpływy na zarządzanie węglowymi spółkami: - Porozumienie jest tak skonstruowane, że plany naprawcze tych kopalń mają być uzgadniane ze związkami, a inwestorzy mają kupować zdrowe części zakładów - mówi szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.

Szum informacyjny jaki powstał wokół reformy górnictwa budzi szereg wątpliwości, na co zwracają publicyści cytowani przez media ekonomiści.

„Jak rozgryźć narrację rządu, że nie można pomagać kopalniom, bo zabrania tego UE, z punktem pierwszym porozumienia brzmiącym, że rząd „wystąpi do Komisji Europejskiej z wnioskiem o skorzystanie z tzw. Europejskiego Funduszu dla Inwestycji dla sektora węgla kamiennego"? – pyta Bartosz Marczuk, w komentarzu opublikowanym na łamach  Rzeczpospolitej”.

 Publicysta tego dziennika zastanawia się dlaczego górnicy mają przez 4 lata dostawać z budżetu 75 proc. swoich pensji, mając równocześnie prawo do pracy i zakładania firmy. - Czy którykolwiek z Polaków, no może poza nauczycielami mającymi prawo do tzw. urlopów zdrowotnych, może liczyć na taką hojność współobywateli opłacających podatki? – zadaje pytanie.

Cytowany przez wnp.pl Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha twierdzi, że główną intencją podpisania porozumienia po stronie rządowej była chęć uniknięcia eskalacji protestów związkowców przez kilka następnych miesięcy,dzielących nas od wyborów.